Ubiegłoroczne mistrzostwa świata Pokemon stały się przedmiotem niemałej kontrowersji, gdy jednemu z zawodników i ostatecznemu zwycięzcy wydarzenia zarzucono hackowanie pokemonów. Interweniować postanowił nawet japoński rząd, zakazując podobnych praktyk w swoim kraju (co wzbudzać może uśmiech politowania, zważywszy, iż turniej odbywał się poza Japonią, a sam zawodnik jest Ekwadorczykiem). O co chodzi w całej tej sytuacji?

Hackowanie to niezgodny z zasadami gry sposób pozyskiwania Pokemonów. Może odbywać się na różne sposoby, jednak ostateczny wynik zawsze jest podobny – otrzymujemy stworka, który, o ile tylko wygląda jak legalny, będzie tak samo traktowany przez grę. Zasadniczo, motywacje do hackowania są dwie: trudnodostępność niektórych stworków oraz chęć wytworzenia Pokemonów zdatnych do walki na przyzwoitym poziomie. Osoba podchodząca do gry poważnie, nie wystawi bowiem do walki potworów złapanych, znalezionych gdzieś w trawie. Dobry okaz musi odznaczać się ponadprzeciętnie wysokimi statystykami, czasem zawierać także trudnodostępną zdolność specjalną lub takimiż ruchami, a do tego cechować się odpowiednią osobowością. Czempiona należy wyhodować, co może zająć bardzo różną ilość czasu, w zależności od szczęścia i, przede wszystkim, rodziców wymarzonego Pokemona. Mimo wszystko jest to jednak niezwykle żmudna, wielogodzinna praca, którą, chcąc uzyskać jedną, pełną drużynę, powtórzyć musimy razy sześć. Proces hackowania, w przeciwieństwie do hodowli, jest bardzo prosty i zajmuje do kilku minut.

 

Przeciwnicy hackowania twierdzą, iż jest to zachowanie nieuczciwe wobec legalnych hodowców, psujące ekonomię gry, oraz hipotetycznie mogące doprowadzić do sytuacji, w której stwór zawierający ruchy, których dany gatunek nie powinien znać, zostanie zaakceptowany przez grę. Zwolennicy uspokajają – hackowanie to ich zdaniem czynność pożyteczna, pozwalająca cieszyć się grą w większym stopniu, bez konieczności podejmowania żmudnej pracy. Ekonomia Pokemonów od zawsze była niedojrzała, a przeciętny hacker nie ma potrzeby wymieniać swoich pokemonów na inne – posiada wszystko, czego mógłby zapragnąć. Co najwyżej pozwala sobie na sprzedaż Pokemonów za prawdziwe pieniądze (chętnych do zakupu nie brakuje), lub rozdaje swoje wytwory za darmo, jako prezenty dla osób o znacznie uboższym inwentarzu. Osoby, które otrzymały rzeczone upominki są często niezwykle wdzięczne za otrzymaną szansę uzupełnienia kolekcji i podjęcia równej walki z większością przeciwników. Hackować może właściwie każdy, traci więc jedynie ten, kto wzbrania się od tego świadomie. Nowe gry z serii wykrywają Pokemony nieprzystające do legalnych standardów coraz skuteczniej, w związku z czym prawdopodobieństwo wykorzystywania przez stworka niedozwolonego ruchu jest bardzo niewielkie.